Wyścig 24-godzinny w Le Mans jest jedną z najbardziej kultowych imprez wyścigowych świata. Niemal każdy kierowca chciałby w swojej karierze zwyciężyć w tym długodystansowcu. Od kilku lat rywalizacja w zawodach przebiega pod dyktando Audi i Peugeota, a tegoroczna edycja nie różniła się pod tym względem.
24H Le Mans 2011 obfitował jednak w pełne dramatyzmu wydarzenia, które odcisną się w historii imprezy. Ostatecznie po dobie zmagań linię mety przejechało, jako pierwsze Audi z numerem 2 prowadzone przez Lotterera. Niemiecki zespół odniósł tym samym kolejne z rzędu zwycięstwo nad francuską ekipą Peugeota. Zespół Audi od początku wyścigu występowało w roli lidera, jednak w trakcie wyścigu team dosłownie stracił dwa samochody w dramatycznie wyglądających wypadkach. Za sterami zwycięskiego samochodu zasiadali: Marcel Fassler, Andre Lotterer, Benoit Treluyer.
Pierwszy odpadł Alan McNisch, który po kontakcie ze słabszym Ferrari uderzył pełnym impetem w barierę. Wypadek wyglądał drastycznie, ale szczęśliwie nikomu nic się nie stało. Podobną przygodę i równie dramatycznie wyglądającą miał Rockenfeller prowadzący Audi z nr 1. Mimo fatalnego przebiegu rywalizacji dla Niemców ostatecznie udało się utrzymać prowadzenie ostatniej srebrno-czarnej strzale. Wszystko za sprawą idealnie rozegranego pit stopu, który pozwolił przekroczyć linię mety z przewagą niespełna 14 sekund nad drugim Peugeotem, co jest jedną z najmniejszych różnic w historii wyścigu. Tym samym Francuzi po raz kolejny musieli przełknąć smak porażki i uznać technologiczną wyższość zespołu Audi mimo, że wszystkie samochody francuskiego zespołu przejechały linię mety.