BMW usportowiło najmniejszego przedstawiciela swojego sportowego
rodu. Teraz literką M, pakietem nadającym sportowego charakteru
bawarskim autom od początku lat 70., będzie mogła się poszczycić
malutka miejska "Jedynka".
To nic, że w tym samochodzie zdecydowanie brakuje miejsca, i że
było projektowane chyba przez karłów. Tym, którzy będą chcieli poczuć dreszcz jazdy ponad 300-konnym, małym autem miejskim, z napędem na tylną oś, pomysł ten na pewno przypadnie do gustu. Tym bardziej, że zyskamy na rynku tańszą, niż BMW M3, wersję z legendarnym oznaczeniem.
Nie powstanie ona jednak dopóty, dopóki oficjalnie nie zostanie zaprezentowany nowy design małego "bawarczyka". Kiedy poznamy małą jedynkę coupe, poddaną liftingowi, wtedy prawdopodobnie będziemy mogli poznać najmniejszego sportowca ze stajni "M". Bliższy harmonogram niestety nie jest znany, ale dl afanów niemieckich tylno- napędówek ta informacja jest i tak niemałą gratką.
Poza tym co pewne, czyli napędem na tylną oś, na temat konstrukcji układu napędowego możemy powiedzieć jeszcze tyle, że za serce auta posłuży zapewne zmodyfikowana i podkręcona jednostka z BMW 135i Coupe, czyli rzędowa 6-tka, o pojemności 3 litrów i mocy wyjściowej 306 KM. BMW M GmbH dorzuci też na pewno inaczej zestrojone zawieszenie, specjalne sportowe hamulce i materiały wykończenia obniżające wagę pojazdu.
Cena? 135i bez dodatkowego wyposażenia kosztuje 190tys. złotych.
Nie zanosi się więc na żadną super okazję czy wyprzedaż, ale na
pewno będzie to parę groszy mniej, niż za M3-kę. Tylko czy zaoszczędzonych parę tysięcy to wystarczający powód, aby rezygnować z gorącego szlagieru BMW i 420KM mocy? "Jedynka"
naprawdę jest bardzo ciasna...
