Jaguar to marka zdecydowanie najlepiej oddająca ducha zamieszkujących Wyspy Brytyjskie mieszkańców. Oczywiście wszystko jest dopięte na ostatni guzik, poprawne i eleganckie jak Sir czy Lord i idealnie nadające się na popołudniową herbatkę. Wciąż jednak więcej słyszymy, niż oglądamy. Może coś na przełamanie stereotypu?
Odkąd Jaguara przejął indyjski magnat Tata Motors, zdaje się, jakby do pałacu Buckingham przybył azjatycki spec od savoir vivre'u i mocno namieszał w dotychczasowych zachowaniach królewskiego rodu. Oczywiście pewne zasady przełamane zostać nie mogą, tak samo jak nigdy nie poznamy prawdziwych przyczyn śmierci księżnej Diany, ale indyjski koncern zdaje się narzucać Brytyjczykom trochę żywsze tempo rozwoju. Stoją za tym oczywiście ogromne pieniądze, którymi dysponuje indyjski gigant.
Prawdę mówiąc bałem się, że kiedy Indie przejmą Jaguara, z całą pewnością zrobią z niego miejską rikszę. Tymczasem wiadomo już, że nie tylko nie chcą popełnić motoryzacyjnego faux pas, uśmiercając brytyjską legendę, ale zapewniają jej dobre zaplecze do rozwoju. Na myśli mam nie tylko liftingi obecnych modeli, ale również powrót do przeszłości- koncepcyjnego modelu F.
Pokazany w 2000 roku koncept doczekał się już takiej ilości legend i mitów na swój temat, że ze spokojem może konkurować z potworem z Loch Ness, z tym że ten ma szansę na urzeczywistnienie i to dzięki wsparciu nowego właściciela. Przyklasnę świętej krowie i Buddzie, jeżeli uda im się wskrzesić to auto, tym bardziej, że do złudzenia przypomina mi jeden z ładniejszych modeli tej marki, stary poczciwy XK, który swoją lekkością i elegancją porusza mnie do dziś.
